To nieprawda, że nie pamiętam już jak składać litery w słowa, a z nich budować sensowne zdania. Picie rumu na szczęście nie odmóżdża tak szybko i skutecznie jak na przykład nauka Analizy finansowej przedsiębiorstw, niemniej jednak musicie mi dać czas na dojście do optymalnej formy. Poznacie że to już, kiedy na widok nagiej Penelope Cruz (niereprezentatywny przykład? bez żartów, gdybym był kobietą też leciałbym na Penelope!), powiecie: spoko, spoko, ale najpierw sprawdźmy co tam słychać na sefueronse.
Postaram się wieść na tyle interesujące życie w Portugalii, aby tegoroczne wpisy was nie zawiodły. Mobilizuje mnie mój agent (a także wydawca i wyszukiwarka internetowa w jednej postaci) grożąc błędem 404 jeśli nie postaram się tak jak przed dwoma laty. A nie będzie łatwo, czasem sam nie mogę uwierzyć, że ja to pisałem. Ten sam Rafał, który robił w pieluchy jako niemowlak, a w wieku wczesnoszkolnym śmiał się z koleżanek noszących okulary? Doprawdy, nie do wiary, że nie potrafiłem kiedyś chodzić.
Póki co mogę zdradzić, że pierwsze dwa wpisy mają traktować (wedle umowy z wydawcą) o Maderze i poszukiwaniu pokoju w Lizbonie, pewnie też wspomnę jak powstał drink "Alejandro" i jak wywołaliśmy zamieszki na ulicach niechcący rujnując wieczór Fado (dla Portugalczyka świętość, chcesz oberwać? nie trudź się z obrażaniem czyjejś dziewczyny czy matki, uderz w Fado!). Niestety, jednego nie zmienię, nadal będę wam obiecywał pisać częściej, zapowiadając z czego to relacje pojawią się jutro lub za tydzień i nadal nie będę dotrzymywał słowa, podobnie jak nie zamierzam przestać oszukiwać grając w Makao, ani skończyć z wyszydzaniem słabszych.
9 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz