8 stycznia 2012

Życzeń nie będzie

"Polska
Mieszkam w Polsce
Mieszkam w Polsce
Mieszkam tu, tu, tu, tu"

Nie jestem już zagranico. Zagranico było dobrze- koks, rum, dziwki podróże, imprezy, poznawanie fascynujących ludzi. Na żadnym z tamtych parkietów mnie póki co nie spotkacie. Siódma rano przestała być środkiem nocy, a zapach porannych tostów na Rua das Janelas Verdes (ulicy zielonych okien) zastąpił zapach spalin warszawskich korków i świeżo wylewanego asfaltu przed przyjazdem Baracka Obamy kibiców na Euro 2012. W Złotych Tarasach wprawdzie nadal tłumy wiejskich wycieczek chcących poczuć odrobinę klimatu metropolii, ale dworzec centralny już nie taki brzydki jakim go kochaliśmy przez lata, a dojazd do lotniska Okęcie trochę mniej zakorkowany po otwarciu nowych ulic dojazdowych.

Żar z nieba, knajpy pełne ludzi  i nigdzie nie spieszący się mieszkańcy stolicy, czyli Polska Portugalia, to  kraj najbardziej nieszczęśliwych ludzi w Europie. Jak widać, nigdy nie wyjeżdżali na wschód. Najszczęśliwsi są Duńczycy. Ten blog nie jest jednak po to by opowiadać o szczęściu. Znaleźliśmy się tu aby zgromadzić odpowiednie ilości frustracji i czarnych myśli, a następnie wysłać je w świat zarażając nimi pozostałe szczęśliwe narody, a następnie całe uniwersum. Zaczniemy oczywiście od Duńczyków. Najpierw nauczymy się następującego zwrotu:  Hej, jeg er her for at få dig til at føle sig ulykkelig, czyli Witaj, jestem tutaj aby uczynić cię nieszczęśliwym; a potem przejdziemy do tego jak cel osiągnąć.

Zanim na dobre rozkręcę Ministerstwo Czarnych Myśli chcę poznać życie na krawędzi. Wiecie, wydać wszystko przed końcem miesiąca, podkradać papier toaletowy z knajp i pić piwo Żubr. Mogłem zostać w domu ciesząc się pełną lodówką, ale wybrałem trudniejszą drogę i zamiast dalej odpalać cygara stuzłotówkami, muszę brać odpowiedzialność za swoje rachunki i zastanawiać się czy ubrany w nudny szary kubrak nie zapuka do mnie windykator poszukujący pochopnie naliczonych mi długów z tytułu ambiwalentnego podejścia do płacenia mandatów drogowych. Dołączam się do chóru pytającego „jak żyć, panie premierze?”. Jak pielęgnować storczyki? Jak szybko rozmrozić bułkę nie mając mikrofalówki? Zadzwonić do niej od razu czy poczekać kilka dni? Nie mam nawet z czego zadzwonić, bo stacjonarnego nie posiadam, komórkę utopiłem, a nowa jest zbyt fajna, żeby od razu z niej korzystać (jeszcze się porysuje!). Póki co zakupiłem jedynie podstawowe środki do życia takie jak czajnik, toster i stojak na wina. Stojak nigdzie nie zadzwoni, bo nie ma nawet miejsca na kartę SIM, toster wprawdzie ma miejsce, ale zamiast zadzwonić moją kartę upiekł. Takie rzeczy to tylko w Polsce. Ale nikt się tym tematem nie zainteresuje, bo u nas jedynie dobrze sprzedają się konflikt PO z PiSem, krwiożerczy lekarze i Smoleńsk. Problemami zwykłych obywateli nikt się nie zainteresuje. W ramach protestu, życzeń noworocznych nie będzie. Smoleńsk, kurwa!

PS.: Roman Paszke z powodu awarii wycofał się z samotnego rejsu katamaranem dookoła świata. Chcąc dać szansę staremu mistrzowi, ja także rezygnuję w tym sezonie z tej rywalizacji, o czym po raz pierwszy informuję na łamach tego bloga. Wszystkich trzymających za mnie kciuki fanów przepraszam i liczę na wsparcie w następnych latach!

PS2.: Trwa dwudziesty finał Wielkiej Orkiestry Pomagania Nieudolnemu Państwu i telewizja emituje kolejne reportaże na ten temat. I jestem naprawdę ciekaw kiedy ci durnie z TVN24 wreszcie zorientują się, że międzyleskie Centrum Zdrowia Dziecka i anińska kardiologia nie znajdują się pod Warszawą?!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

PS2. biedactwo

Anonimowy pisze...

< glaszcze >