Naprawdę mnie wkurzyli z tym bankiem, to nie będę się dziś hamował. Kolejnym tematem dnia jest dołączenie do listy krajów, gdzie pigułkę a'la Postinor (dzień, a ściślej 72h po "TYM") będzie można kupić bez recepty. Pójście do lekarza i przynajmniej skonsultowanie skutków i konsekwencji okazuje się dla Hiszpanów za dużym wyzwaniem. Metodą na odstresowanie się w wyniku szalejącego bezrobocia (spokojnie, zabezpieczenia socjalne są takie, że z głodu nie umrą) jest zdjęcie z ludzi jakiejkolwiek odpowiedzialności. Telewizja już ogłosiła, że pigułki 72h po nie można mylić ze środkami wczesnoporonnymi (no jasne, przecież tak wcześnie nie wiadomo jeszcze czy prowadzi do poronienia czy tylko do napakowania organizmu niepotrzebnymi hormonami), a to rozwiązanie może zapobiec fali niechcianych ciąż.
Będąc pod wrażeniem narodzin mojej siostrzenicy nie potrafię zrozumieć tak nieodpowiedzialnej decyzji jak pozostawienie robiącej korridy z organizmu pigułki na pastwę wyzwalających się Hiszpanek. I to takich, którym nawet nie chce się przejść do lekarza. Ciekawe jak daleko zajadą na idei zniechęcania obywateli do myślenia. Z drugiej strony jak tu nie lubić tej luzackiej beztroski, gdy oglądając rewanż półfinału LM Chelsea-Barcelona stoimy oglądając mecz z wielokolorowymi imigrantami na ulicy przed jednym z barów i nikt nie przejmuje się etykietą. Pijemy piwo, ktoś obok pali skręta, jest- według polskich kryteriów- niedopuszczalnie. Zbliża się policja w swoim świecącym jak choinka Seacie, zatrzymuje się przy naszej grupie, policjant uchyla szybę i pyta... "Jak tam idzie Barcy?". I już wiem czemu uciekłem przed prześladowaniami przez polską policję do Hiszpanii!
Czytaj więcej
Będąc pod wrażeniem narodzin mojej siostrzenicy nie potrafię zrozumieć tak nieodpowiedzialnej decyzji jak pozostawienie robiącej korridy z organizmu pigułki na pastwę wyzwalających się Hiszpanek. I to takich, którym nawet nie chce się przejść do lekarza. Ciekawe jak daleko zajadą na idei zniechęcania obywateli do myślenia. Z drugiej strony jak tu nie lubić tej luzackiej beztroski, gdy oglądając rewanż półfinału LM Chelsea-Barcelona stoimy oglądając mecz z wielokolorowymi imigrantami na ulicy przed jednym z barów i nikt nie przejmuje się etykietą. Pijemy piwo, ktoś obok pali skręta, jest- według polskich kryteriów- niedopuszczalnie. Zbliża się policja w swoim świecącym jak choinka Seacie, zatrzymuje się przy naszej grupie, policjant uchyla szybę i pyta... "Jak tam idzie Barcy?". I już wiem czemu uciekłem przed prześladowaniami przez polską policję do Hiszpanii!