26 sierpnia 2008

Madryt- pierwsze wrażenie

To był taki ... zaskakujący dzień. Oczywiście z moimi tobołami sama nie byłam sobie w stanie poradzić, więc skończyło się na czekaniu na dworcu w Madrycie aż ktoś (czyli Milena i Michał) po mnie przyjedzie i mi pomoże. Tam też zastało mnie i od razu zaatakowało moje pierwsze wrażenie. A ofiarą byłam łatwą; dużo stresu, niewiele snu – autobus był co prawda wygodny, ale niemiłosierna klimatyzacja zaniżyła temperaturę powietrza tak, że wszyscy przez cały czas mieliśmy świadomość że jest nam zimno, a z taką świadomością nie śpi się najlepiej. W każdym razie moje pierwsze wrażenie było nie tyle złe, co BARDZO złe. Brud, smród i upał.

Ale na szczęście pierwsze wrażenie często bywa złudne i ulotne. Na razie okazało się na pewno ulotne, mam nadzieję że już wkrótce potwierdzi swoją złudność.

Oto wielka nowina dnia: znaleźliśmy mieszkanie! :)) Pierwsze, które obejrzeliśmy okazało się strzałem w dziesiątkę. Na razie jeszcze nie dajemy się ponieść radości, bo przed nami cała papierkowa robota i związane z tym problemy (problemy będą na pewno). W razie czego mamy jeszcze kilka umówionych spotkań. Ale to, mimo że trochę daleko byłoby super. Jest przestronne, jasne, dobrze utrzymane, a przede wszystkim ma dużą i śliczną kuchnię :))

0 komentarze: