6 czerwca 2009

Muzułmanie mają swoją Mekkę, Żydzi Jerozolimę, Amerykanie McDonaldsy, a Polacy monopolowe. Każdy gdzieś zmierza i ma coś, czego będzie bronił jak Marcin Legii. Niemcy oprócz Centrum Wypędzonych mają Majorkę i z pewnością jej nie oddadzą. Nie byłoby już pewnie komu, skoro wśród mieszkańców i pracowników wyspy poza Niemcami została tylko dwójka Hiszpanów (u nich spędziliśmy pierwszą noc) i to biedne murzyńskie dziecko, które nie znając ani hiszpańskiego, ani niemieckiego jest skazane na granie w tamtejszym RCD Mallorca- tak samo zaczynał swoją karierę Samuel Etoo! Macie ochotę na tapas, na paelle? Chuj z paellą! Są półmetrowe wursty, półkilowe T-Bony i dwulitrowe kufle piwa. I cisza na plaży- Niemcy, podobnie jak my, potrafią rozmawiać nie używając do tego wszystkich mocy strun głosowych. Myślę, że dla Hiszpanów może stanowić pewne zaskoczenie, że jednak jest to możliwe!

Myśmy znaleźli sposób, żeby zamienić kurorty na porty- wypożyczyliśmy samochód- i przynajmniej w ciągu jednego dnia zaoszczędziliśmy sobie oglądania buractwa niemieckiego (bardzo podobne do buractwa polskiego, znacznie inne od buractwa hiszpańskiego), które niestety, w odróżnieniu od naszych ziomków, co to ich znamy z Otwocka i Władysławowa, ma pieniądze na latanie na Majorkę. A z samej Hiszpanii taki wypad to może być niższy koszt, niż u nas wyskok na Mazury. Cóż, jedni mają wyspę Wolin, inni Baleary, ci co mówili, że świat ma być sprawiedliwy i wszystkim po równo, leżą już w mauzoleach. Na szczęście my też mamy takie swoje dodatkowe województwo- w Val di Sole, może jakieś małe podsumowanie tego wyjazdu też zdołam tu wrzucić.

Majorka jest piękna i ma na tyle ciekawe położenie, że na pewno żaden czołg tego
szybko nie rozjedzie. Górzyste wybrzeże i wysokie klify dopełnia płaska centralna (i tak wypaloną słońcem) część wyspy. Trzeba tylko znaleźć w sobie trochę odwagi do ruszenia po absurdalnie wąskich i krętych, pozbawionych widoczności dróżkach, którymi zjeżdża się do tych małych portów, plaży, zatoczek i wszystkich klimatycznych miejsc. To nie są wrażenia, po których przeżyjecie katharsis, po nich narodzicie się na nowo! Poza wybrzeżem i wspaniałym krańcem świata, bo takie wrażenie sprawia półwysep Formentor, koniecznie trzeba zobaczyć małe zadbane miasteczka pełne kwiatów (i Niemców- fajnie kontrastują) i tarasów widokowych, skąd gdzieniegdzie widać wielki błękit Śródziemnego. Ktoś nawet zarzekał się, że widzi szczątki samolotu Air France, ale ja bym nie wierzył tym, co mieli dziadków w Wehrmachcie.

A przy okazji, Zapatero po 7 procentowym spadku bezrobocia na Balearach może ogłosić sukces. Wprawdzie ten sam wskaźnik w Madrycie wzrósł ponownie, więc trudno powiedzieć żeby plan naprawy gospodarki już zaczął działać, ale przynajmniej może ogłosić się cesarzem słońca, które znad Europy Środkowej wysłał na Majorkę by zwabiło tam niemieckich turystów. Ten to ma talent!

2 komentarze:

Marcin T pisze...

Rafał, uwierz mi, Legioniści naprawde nie jedzą ludzi...

Anonimowy pisze...

tez sluchalem tej piosenki jak mialem leciec na majorke.
tomek