9 grudnia 2008

Prezentacja

Dziś na konwersacjach miałem swoją prezentację (Muha! Umiem już zrobić kilka rzeczy w powerpoint!), która ma mi dać certyfikat ukończenia tej części kursu. Miało być coś o własnym kraju lub mieście, żeby było ciekawie. I przyznaję- pomysł w miarę wypalił, pomimo niektórych słabo przygotowanych wystąpień (czy tylko ja tak mam, że jak mam czas na zrobienie czegoś to sprawdzam słowa, których chcę użyć, a nie potem co chwila: jak to się mówi? jak to będzie? A internetu nie masz? albo słownika?). Dodatkowo okazało się, że grupa całkiem nieźle orientowała się w sytuacji Polski. Zupełnie bez zdziwienia przyjęli fakt, że po naszych ulicach chodzą niedźwiedzie polarne, kiwali ze zrozumieniem głowami, gdy opowiadałem jak to pięcioletnie dzieci piją z rodzicami do obiadu wódkę ze szklanek, a jako przejaw nowoczesności nawet uznali, że w Polsce je się tylko to, co każdy wyhoduje w przydomowym ogródku (dom i ogród każdemu zapewnia państwo). Jedynie nie chcieli mi uwierzyć, że w Polsce niedawno prezydentem i premierem byli bracia bliźniacy!

Dobra, nie wierzcie we wszystko co piszę. Tak naprawdę prezentacja była całkiem zwykła, bardziej czytana niż deklamowana, a jej temat stanowiła historia Warszawy (pokazałem trochę zdjęć- jak to było przed 1939, w co Niemczury obróciły moje miasto i jak Ruscy je finezyjnie odbudowali), a potem postawiłem na biurku buteleczkę Wyborowej (dzięki Kacper!) i opowiedziałem o zwyczajach alkoholowych Polaków. Przyznaję, że nie wszystko było na poważnie, więc jeśli kogoś wkurza rozprzestrzenianie stereotypów to swobodnie może się powyżywać w komentarzach!

Mam jeszcze gratkę dla wielbicieli nieprawdopodobnych przypadków. W piątek po zajęciach na przejściu dla pieszych koło mojego fakultetu minąłem się z Gosią (i Elen, i sympatyczną dwójką z Wrocławia) zazwyczaj będącą na Erasmusie w Barcelonie. Dobrze, że to ona mnie zobaczyła, bo ja pomyślałbym, że właśnie minąłem ducha (chociaż byliśmy wstępnie umówieni na wieczór). Spotkać się przypadkiem w Madrycie, przy oddalonym od metra wydziale na uniwersytecie kawał od centrum to coś jak trafić idealnie w IQ Challenge stolicę Wysp Marshalla. Musieliśmy się za to napić!

1 komentarze:

Unknown pisze...

mi niedawno jedna bardzo miła Rosjanka opowiadała, że jej lepiej rozmawia się z Polakami niż z Niemcami, bo my podobni jesteśmy...."no i w końcu kiedyś byliśmy jednym krajem." I koniec, rozjebała mnie, jak Dunin łóżko Mazurka w przeszłości