28 lutego 2009

Portugalii opisywać się nie powinno, powinno się ją oglądać, rozkoszować się nią. My mimo wszystko o opis naszych wrażeń i doświadczeń się pokusimy, ale póki co tylko nawiąże do naszego ostatniego wyjazdu.

Będąc w Guimaraes przy okazji mieszkania u wesołego człowieka o imieniu André, dostaliśmy szansę obejrzenia teatralnej sztuki współczesnej w miejscowym centrum kultury, gdzie nasz gospodarz pracował jako spec od świateł. Pomny doświadczeń z Muzeum Sztuki Współczesnej Serralves (z nomen-omen Porto, z poprzedniego tam pobytu), miałem pewne przypuszczenia w co się pakujemy. We wspomnianym muzeum najciekawsza była łopatka-gigant wbita w ogrodzie otaczającym budynek. Obecnie odbywa się tam wystawa dziur w dupie, szerzej znanych jako odbyty, więc jakoś nie skusiliśmy się zajrzeć tam jeszcze raz (stąd na boku zdjęcie archiwalne). A propos odbytów- obecnie w Prado goszczą prace homoseksualisty Francisa Bacona i choć to też okres współczesny to akurat jego dzieła na pewno wpadnę zobaczyć, bo po prostu są stylowe. Potem wam zdam relację czy i jak bycie gejem wpływa na twórczość malarską.

Gasną światła i zaczynamy przedstawienie! Wychodzą dwie dziewczyny i w ubraniu, bezdotykowo spółkują ze sobą, potem pojawia się więcej osób i wszyscy dobrze bawią się taśmą klejącą wydając przy tym dziwne odgłosy między innymi żując gumę do mikrofonu albo upadając do mikrofonu. Co pewien czas ktoś coś szepcze beznamiętnie jakby recytował wyniki ostatniej kolejki ligowej z 3 ligi włoskiej. Do tego dochodzi nieskoordynowane tarzanie się po podłodze- cóż za siła przekazu! Wszystkie postępowe lewaki tego świata na pewno sikają pod siebie ze szczęścia (a co- są wolni to mogą!) widząc tak złożony przekaz we współczesnej sztuce. Coraz więcej osób byłoby gotowych zapłacić grubą kasę za oglądanie kogoś tarzającego się na scenie w śmieciach (krytyka konsumpcjonizmu), całujących się gejów (krytyka niemodnego już heteroseksualizmu), czy szumiących drzew (na pewno coś z ekologią). Reżyser-wizjoner z Guimaraes (to było ciężkie zadanie, powiedzieć aktorom: róbta co chceta, byle coś niepospolitego) chciał przekupić widzów innym chwytem. Wystawił na scenie na odpowiednio długi czas perfekcyjnie zbudowane zupełnie nagie dziewczęce ciało (przepraszam, że oddzielam ciało od dziewczyny, ale o ciele jestem się w stanie wypowiedzieć, zaś o dziewczynie niezbyt, może poza tym, że jest dość odważna). Pudło, widok cieszył me oczy, ale tuż obok miałem jeszcze lepsze ciało, więc to było za mało, żeby mnie "kupić". Ale miło z jego strony, że spróbował akurat w ten, a nie inny sposób.

Tak czy siak wpaść było warto. Teraz już wiem, że sztuka współczesna w każdej formie jest dla mnie trudno przyswajalna. Nad sztuki współczesne przedkładam dobre sztuki. Mogą być nagie, nie muszą być na scenie.

0 komentarze: