14 września 2008

Masz to jak w Hiszpanii

Nazywanie Polaków złodziejami jest grubym nietaktem, zwłaszcza jeśli słyszało się o takim kraju jak Hiszpania. Obserwowanie ludzi tworzących sztuczny tłok i osaczających ofiarę by pozbawić ją portfela to wręcz rozrywka tak w Barcelonie, jak i w Madrycie czy Sevilli. Jako kieszonkowcy są nie do przebicia (o czym doskonale wie Karola, kilkukrotnie okradziona w Hiszpanii- kilka dni temu niespodziewanie „rozstała się” w ten sposób z komórką), ale nieobce im także intrygi wyższych lotów.

Właśnie wyprowadził się od nas Sychu (kumpel jeszcze z czasów liceum), który przyleciał do Madrytu na Erasmusa i kilka pierwszych dni pobytu spędził na poszukiwaniu pokoju dla siebie i swojej dziewczyny (Ani), choć teoretycznie pokój załatwił już wcześniej, przez internet. Dostał kopię paszportu dziewczyny, z którą się dogadywał, wymienili się umowami i przelał ustaloną, niemałą kwotę w ramach zaliczki. Od tego czasu kontakt się urwał i jedyne co udało się ustalić, to że posłużono się paszportem obcej osoby i tak naprawdę nic nie można zrobić, by pieniądze odzyskać. Tak właśnie Sychu trafił do nas i przez ponad tydzień umilał nam towarzystwo. Teraz kiedy zarówno on (przeniósł się już do wynajętego pokoju), jak i wspomniany w innym wpisie Tomek (odleciał rano do W-wy), opuścili nasze mieszkanie, zrobiło się strasznie pusto i cicho- trudno się będzie przyzwyczaić. Prawdopodobnie od jutra zostaniemy z Karolą sami na jakiś czas, bo druga para (Latino z Argentyny i Blondi z klasy Karoli) jeszcze się nie wprowadziła, a Milena (pracująca za barem w madryckim... klubie go-go piąta współlokatorka naszej hacjendy, też z liceum Karoli) leci na dwa tygodnie do Polski. Powalczymy w tym czasie o założenie internetu, żeby ten blog zaczął wreszcie tętnić życiem!

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

dobra dobra, ale macie palmy, wino po euro, radość życia i manana...więc jak już Wam wszystko ukradną (nie życzę) to już będzie idealnie. :)

mi komórkę ukradli w centrum Wawy.

mm